Pamiętam, że jako dziecko byłam fanką paprykarza szczecińskiego.
Jak tylko rodzicom udało się go kupić, potrafiłam cały dzień jeść wyłącznie kanapki 😄
Dzisiaj co prawda raczej nie szalałabym już tak bardzo z kanapkami, w końcu nie można cały dzień jeść wyłącznie chleba, ale sentyment pozostał, i to całkiem spory.
Tak się złożyło, że z wczorajszego obiadu zostało mi trochę kaszy jęczmiennej, a naszło mnie na wspomnienia o paprykarzu, postanowiłam więc coś pokombinować w tym kierunku.
Koniec końców z kombinowania wyszła mi wegańska pasta, która z wyglądu nawet przypomina trochę paprykarz 😄
W smaku wyszła, przyznam nieskromnie, absolutnie genialna - co prawda jak dałam do spróbowania rodzince to trochę kręcili nosami, bo co dobrego może wyjść z wczorajszej kasy jęczmiennej, ale jak już spróbowali, to pasta zniknęła w trymiga 😉
Oto doskonały przykład, że z tego, czego nie dojedliśmy z wczorajszego posiłku, można zrobić coś fantastycznego - nie wyrzucajcie więc jedzenia, tylko wykorzystujcie do końca!
A ja następnym razem muszę zrobić więcej tej pasty 😁
Pasta z kaszy jęczmiennej a' la paprykarz - przepis
Do przygotowania pasty będziesz potrzebować:
- pół szklanki ugotowanej kaszy jęczmiennej,
- 2 marchewki,
- cebulę,
- 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego,
- liść laurowy,
- 2 ziela angielskie,
- łyżeczkę słodkiej papryki,
- 1/4 łyżeczki chili,
- sól i pieprz do smaku,
- łyżeczkę oleju rzepakowego.
1. Cebulę posiekaj.
2. Marchewki obierz i zetrzyj na drobnej tarce.
3. Na patelni rozgrzej olej, usmaż cebulę i marchewki, dodaj liść laurowy, ziele angielskie, obie papryki, sól i pieprz.
4. Smaż wszystko do miękkości, dodając stopniowo kilka łyżeczek wody, która zostanie wchłonięta przez marchewkę.
5. Na koniec dodaj koncentrat pomidorowy i ugotowaną kaszę.
6. Wszystko dokładnie wymieszaj.
Ja na koniec posypałam jeszcze posiekaną pietruszką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz